W Hack-A-Sat 4 polska ekipa zajęła 2. miejsce zdobywając nagrodę w wysokości $30 tys. Rok temu wygrała zawody.

Celem zawodów było włamanie się i częściowe przejęcie kontroli nad jednym z amerykańskich satelitów wojskowych. Ich organizatorem były Siły Powietrzne i Siły Kosmiczne Stanów Zjednoczonych.

Polski zespół Poland Can Into Space awansował do finałów Hack-A-Sat po raz czwarty. W Hack-A-Sat 3 zwyciężył, a w Hack-A-Sat 2 i w Hack-A-Sat 1 zajął 2. miejsce (skład ekipy jest tutaj). W tym roku do ścisłego finału oprócz Polaków awansowały zespoły z USA, Wielkiej Brytanii, Włoch i Niemiec. Ostatecznie zwyciężyli Włosi otrzymując nagrodę w wysokości $50 tys., wyprzedzając Polaków ($30 tys.) i Amerykanów ($20 tys.).

Hack-A-Sat 4 był pierwszą edycją, podczas której ekipy musiały się włamać do realnego satelity znajdującego się w kosmosie. Celem było przejęcie częściowej kontroli nad należącym do Sił Kosmicznych USA obiektem Moonlighter. Od czerwca tego roku krąży on na niskiej orbicie Ziemi.

Drużyny miały za zadanie uzyskać połączenie z satelitą oraz wykonać zdjęcia Ziemi przy pomocy urządzeń znajdujących się na jego pokładzie. Poza tym odpierać ataki pozostałych zespołów. Każde z zadań było uważnie śledzone przez jury konkursu i punktowane. Organizatorzy byli pod wrażeniem działań zespołów hakerskich. Pochwalili się nawet na Twitterze zdjęciami, które zostały wykonane w czasie konkursu. Dzięki rozgrywkom amerykańskiemu dowództwu udało się zdiagnozować słabe punkty w oprogramowaniu systemów sterujących satelitami.

Kapitan Sił Kosmicznych Kevin Bernert w wywiadzie udzielonym Politico powiedział, że długoterminowym celem konkursu jest uświadomienie, że cyberbezpieczeństwo trzeba tworzyć od podstaw.