Tomasz Kulczyński już w podstawówce zaczął odnosić sukcesy w konkursach matematycznych, m.in. w Kangurku, mając od VI klasy indywidualny tok nauczania oraz zostając stypendystą Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci (KFnrD). Dzięki temu dostał się do najlepszego gimnazjum w Bydgoszczy, skąd pochodzi, gdzie szybko nauczył się programować najpierw w Pascalu, a potem w C++. Jego pasją były wszelkiego rodzaju zawody programistyczne, startował więc wszędzie, gdzie się dało. Sukcesy przyszły szybko i było ich sporo, więc trudno byłoby tu wymienić wszystkie. W gimnazjum za najważniejsze uważa awans do finałów OI i OM, w liceum dwukrotny awans do IOI i zwycięstwo w 2007 r. w Zagrzebiu (jako drugi Polak w historii obok Filipa Wolskiego, którzy zwyciężył w IOI 2006 w Meksyku) oraz zdobycie dwóch medali na międzynarodowej olimpiadzie matematycznej – srebrnego i brązowego.
Studiować postanowił na Uniwersytecie Warszawskim, do którego szli wszyscy ci, którym marzyły się laury nie tylko w ICPC, ale też w innych konkursach programistycznych, jak np. w TopCoder. Prof. Madeya i prof. Diksa znał oczywiście z OI i z warsztatów KFnrD, ale nie spodziewał się, że na uczelni zdążyli już wypracować tak skuteczny system doskonalenia talentów. Dużą rolę odgrywały w tym cotygodniowe treningi przeprowadzane w reżimie turniejowym, do prowadzenia których angażowano nie tylko byłych uczestników ICPC, będących pracownikami i doktorantami, ale przede wszystkim studentów starszych lat. Ponieważ zainteresowanych takim dokształcaniem było wielu studentów, przebić się do finałów ICPC nie było wcale łatwo. W 2008 r. ekipa Tomka Kulczyńskiego przegrała eliminacje regionalne CERC z nie byle kim, bo z ekipą Marka Cygana, która rok wcześniej zdobyła mistrzostwo świata ICPC. Rok później zajęli w CERC piąte miejsce i dopiero w 2010 r. udało im się je wygrać, ale w finałach zajęli dopiero 13 miejse. Pełny sukces przyszedł w 2012 r. podczas finałów ICPC w Warszawie, kiedy to zajęli 2. miejsce rozwiązując 9 zadań z 12 i ustępując zwycięskiej drużynie z Petersburga jedynie różnicą czasu.
Oczywiście przez cały okres studiów Tomasz Kulczyński startował też w zawodach indywidualnych, w tym w TopCoderze i w Google Code Jam (GCJ), które były dość podobne do siebie, a których formuła – 3 zadania do rozwiązania w ciągu zaledwie 1,25-1,5 godz. – bardzo mu odpowiadała. Zadania były tu prostsze, a rozwiązania krótsze, wystarczyło tylko szybko wpaść na dobry pomysł. Kilka razy awansował do finałów każdego z nich, zajmując miejsca w pierwszej dziesiątce. Do dziś startuje w różnych konkursach, ale już tylko dla przyjemności, bo ponieważ nie przygotowuje się do nich jakoś specjalnie, trudno jest oczywiście liczyć na sukces. Od czasu do czasu pomaga też w przygotowaniu zadań do GCJ jako pracownik Google Polska, w której tej firmie pracuje od czasu ukończenia studiów.
Tomasz Kulczyński nie ukrywa, że od czasu sukcesów w konkursach programistycznych cały czas dostaje propozycje pracy w różnych firmach, ale z pracy w Google Polska jest bardzo zadowolony i nie zamierza z niej rezygnować. Nie była to jednak jego pierwsza praca. W 2011 r. prof. Madey zarekomendował go i kilku jego kolegów z UW Tomaszowi Kułakowskiemu, razem z którym założyli startup CodiLime. Chociaż z czasem urósł on w całkiem sporą firmę, Tomasz Kulczyński działał w nim tylko przez rok, bo bardzo szybko okazało się, że aspekty biznesowe jakoś go nie pociągają. A gdy w międzyczasie dostał propozycję pracy w dziale R&D dopiero co powstałego polskiego oddziału firmy Google, długo się nie zastanawiał. Początkowo pracował na stanowisku Software Engineer, a obecnie – Senior Software Engineer, zajmując się szeroko rozumianymi rozwiązaniami chmurowymi dla biznesu, ale na temat szczegółów nic więcej nie może powiedzieć.