Aplikacje do rezerwacji wizyt w zakładach fryzjerskich i salonach kosmetycznych rozprzestrzeniły się w ciągu ostatnich kilku lat, ale liderem na tym rynku pozostaje polska firma Booksy. Szczególnie po ostatniej rundzie finansowania, dzięki czemu będzie możliwa jej dalsza ekspansja w Ameryce Północnej, rozszerzanie działalności o nowe branże oraz przejmowanie firm o komplementarnej ofercie.
Aplikacja Booksy typu SaaS (Software as a Service) jest przeznaczona do zarządzania biznesem służąc klientom do rezerwowania i opłacania wizyt w lokalnych firmach kosmetycznych. Te ostatnie mogą natomiast zarządzać rezerwacjami, płatnościami i bazą klientów za pośrednictwem dołączonej aplikacji Booksy Biz. Platforma umożliwia salonom sprzedaż także innych produktów za pośrednictwem Booksy E-Commerce. Działa ona jak marketplace, dzięki któremu klienci mogą znajdować i rezerwować wizyty u różnego rodzaju usługodawców, a nie tylko u lokalnych stylistów.
Nieco historii
Booksy została założona przez polskich przedsiębiorców Stefana Batorego (CEO) i Konrada Howarda. Umożliwienie klientom zaplanowania najlepszego terminu spotkania oznacza, że 38% klientów może tego dokonać po godzinach pracy, co zwiększa częstotliwość spotkań o 20%. Startup wystartował w 2014 roku i obecnie działa na ponad 20 rynkach, ale przede wszystkim w USA, a także w Wielkiej Brytanii, Polsce, Hiszpanii, Brazylii, Singapurze i RPA. W każdym z tych krajów jest najlepszą aplikacją do rezerwacji wizyt w salonach kosmetycznych z 9 mln rezerwacji miesięcznie i rocznym wskaźnikiem GMV ponad 1,3 mld dolarów.
W 2019 r. Booksy stało się największym na świecie serwisem rezerwacyjnym w branży beauty. W Polsce firma była już rentowna, podobnie jak w kilku amerykańskich miastach. Umacniała się na kolejnych rynkach, np. w Indiach czy na Filipinach. Wciąż dużo wydawała na marketing, ale pojawił się nowy trend: salony kosmetyczne i fryzjerskie same zaczęły się do niej zgłaszać po subskrypcję Booksy. Mogła się chwalić, że z jej usług korzystają fryzjerzy Baracka Obamy, Cristiano Ronaldo i Leo Messiego, a także stylistka Beyonce.
Działalność firmy uległa istotnemu osłabieniu w czasach pandemii, ale ona sama się nie poddała. Już późną wiosną 2020 r., po odmrożeniu gospodarek, przychody znów zaczęły dynamicznie rosnąć. Jesienne lockdowny na świecie nie były już tak dotkliwe, odchudzone Booksy (spadek zatrudnienia z 300 do 150 osób) radziło sobie finansowo znacznie lepiej niż pół roku wcześniej. Firma postanowiła też wyjść poza branżę beauty. Zaczęła od umów z bankami, by przez ich aplikację można było rezerwować wizyty w oddziałach. Potem zaczęła się dogadywać z firmami ubezpieczeniowymi, operatorami telefonii komórkowej. Wśród klientów pojawiły się nawet sieci handlowe. Booksy ma być portalem do umawiania wszystkiego, od wymiany opon po wizytę w urzędzie gminnym.
W grudniu 2020 roku udało się też dopiąć fuzję z konkurencyjnym serwisem rezerwacyjnym nr. 2 w branży beauty na polskim rynku, firmą Moment, co pozwoliło zwiększyć liczbę użytkowników z niespełna 8 mln do 13 mln. Ta reaktywacja nie mogła ujść uwagi funduszy inwestycyjnych. Z początkiem tego roku Booksy dostał rekordowy w historii polskich startupów zastrzyk kapitału od funduszy VC, o którym więcej powyżej. Pozwoliło to firmie dotrzeć do większej liczby salonów i usługodawców w całych Stanach Zjednoczonych i we wszystkich regionach, w których ona działa, co z kolei przyczyniło się do zwiększenia liczby klientów.
Firma ma siedzibę w USA, a biura w sześciu krajach. Współpracuje także z głównymi markami technologicznymi, takimi jak Facebook, Instagram, Google i Yelp, aby zapewnić bezproblemową obsługę rezerwacji bezpośrednio na ich platformach. Booksy jest również jednym z zaledwie trzech dostawców globalnie zintegrowanych z narzędziem do planowania spotkań na Facebooku. Z powodzeniem realizuje obietnicę „najpierw klient”, dzięki czemu ponad 70% spośród nich prawdopodobnie poleci Booksy znajomym lub współpracownikom. Jej zespół kierowniczy posiada doświadczenie zarówno w odnoszących sukcesy startupach typu iTaxi, Eo Networks czy Docplanner, jak i wiodących firmach typu blue chip czy konsultingowych, np. Amazon, Google, eBay, Groupon, Wonga, McKinsey, AT Kearney, PwC czy EY.
Chcąc ostatecznie wygrać w USA, Stefan Batory myśli o wprowadzeniu firmy na nowojorską giełdę. Marzy mu się bowiem, żeby zbudować największą firmę pochodzącą z Polski, której marka będzie równie rozpoznawalna jak Coca-Cola czy Pepsi.