Zespół Raptors z Politechniki Łódzkiej zajął 3. miejsce w World Robot Summit 2021, chociaż 3 lata wcześniej był drugi. Drużyna działa na uczelni w ramach Studenckiego Koła Naukowego Robotyki SkaNeR. Oprócz ulepszania łazika marsjańskiego zajmuje się także pracami nad robotami latającymi.
Polska ekipa w obu przypadkach wzięła udział w kategorii robotów ratowniczych wykorzystywanych w przypadku katastrof zakładów przemysłowych. Zaprezentowała słynnego i wielokrotnie nagradzanego łazika marsjańskiego własnej produkcji. W 2016 r. zajął on 1. miejsce. A w 2018 r. drugie w międzynarodowych zawodach łazików marsjańskich European Rover Challenge pokonując ponad 30 zespołów.
Formuła zawodów
Finały WRS odbywają się tradycyjnie w ramach wystawy World Robot Expo w czterech kategoriach robotów:
- przemysłowych,
- usługowych,
- ratowniczych,
- służących do rozrywki (Junior).
W każdej kategorii bierze udział 10 najlepszych zespołów z eliminacji. Druga edycja wystawy miała się odbyć w 2020 r., ale z powodu pandemii została przeniesiona na październik 2021 r., a wraz z nią także zawody.
Obie imprezy nieprzypadkowo odbywają się w japońskiej Fukushimie. To tu 10 lat temu doszło do wycieku substancji radioaktywnych z elektrowni atomowej, co było spowodowane trzęsieniem ziemi i tsunami. W wyniku kataklizmu zginęło 18 tys. osób. Zagrożenie jednak nie ustaje. W lutym tego roku z powodu kolejnego trzęsienia ziemi doszło w zniszczonej elektrowni do wycieku skażonej wody.
Start polskiej ekipy
W tym roku polscy studenci, aczkolwiek w nieco odmłodzonym składzie, przywieźli do Fukushimy aż trzy skonstruowane przez siebie roboty. Łazikowi marsjańskiemu towarzyszył dron oraz mały robot Turtle. W finale polska drużyna rywalizowała z sześcioma zespołami z Japonii oraz po jednym z USA, Niemiec i Austrii. Ostatecznie wyprzedziły ją tylko dwa zespoły japońskie.
Na czym polegają takie zawody? Kierowane przez studentów roboty dokonywały inspekcji wskazanej fabryki, np. szukając manometrów i odczytując z nich wskazania oraz zakręcając wyznaczone zawory. Ich roboty musiały także odnajdywać osoby odgrywające rannych w wypadku przemysłowym.
„Aby przyspieszyć wykonywanie poszczególnych zadań, nasze roboty zostały wysłane w różnych kierunkach areny działań. Każdy z nich pełnił inne funkcje, dzięki czemu w trakcie misji dobrze się uzupełniały. Zadaniem naszego bezzałogowego statku powietrznego było lokalizowanie uszkodzeń infrastruktury. Jego niewątpliwą zaletą była mobilność pozwalająca w szybkim czasie dostać się do miejsc niedostępnych dla łazika. Wykorzystaliśmy to również w zadaniu związanym z poszukiwaniem rannych osób w trakcie symulowanej awarii zakładu”, powiedzieli studenci. „Turtle posłużył nam do wykonania inspekcji i mapy kanału wentylacyjnego znajdującego się na wyższych piętrach zakładu. Łazik wystąpił na gąsienicach, które ułatwiały poruszanie się w ciasnych przestrzeniach przemysłowych i pokonywanie uszkodzonej infrastruktury”.
Zadania konkursowe punktowały przede wszystkim funkcje autonomiczne robotów, dlatego studenci w ostatnich chwilach przed startem poświęcali najwięcej uwagi ich oprogramowaniu. Każdy zespół miał do wykonania scenariusz zadania inspekcyjno-ratunkowego, ale inny niż w eliminacjach. Sam konkurs stał w tym roku na dużo wyższym poziomie technologicznym niż poprzednio, więc o sukces było nieporównanie trudniej. Nic dziwnego, że cały wyjazd okazał się bardzo wyczerpujący psychicznie i fizycznie. Pierwsze dwa tygodnie drużyna spędziła na kwarantannie, równocześnie szlifując algorytmy. Natomiast bezpośrednio po jego zakończeniu ze względu na ograniczenia związane z pandemią musiała jak najszybciej spakować sprzęt i udać się na lotnisko.
Czytaj też o zespołe UW, który został finalistą prestiżowego konkursu robotycznego MBZIRC tutaj.