7 mln sprzedanych produktów oraz udekorowanie 2,5 mln domów zaowocowało pozyskaniem przez startup pod koniec 2020 r. inwestora większościowego – Mid Europe Partners. Rok później firma odnotowała rekordowe przychody w wysokości 529 mln zł – 5 razy więcej niż 2 lata wcześniej.
Trzecia runda finansowania spółki, która zaczęła się na początku 2020 r. zakończyła się jednak całkowitym niepowodzeniem. Dwa z trzech zainicjowanych procesów inwestycyjnych się rozpadły, a trzeci został przerwany przez wybuch pandemii. Właściciele, żeby ratować firmę, musieli najpierw zmniejszyć swoje pensje, a potem pracowników. Przetrwali regres, a potem stał się cud, który doprowadził firmę do rozkwitu – nieprawdopodobnie szybkim boomie całego sektora e-commerce. Sprzedaż zaczęła im rosnąć w takim tempie, że w pewnym momencie trzeba było spowolnić działania marketingowe, żeby nadążyć z produkcją plakatów. Przychody wzrosły 3-krotnie ze 115 mln zł do ponad 320 mln zł, EBITDA wyniosła ok. 60 mln zł, a większościowe udziały w spółce przejął fundusz private equity – Mid Europe Partners.
Ponieważ wcześniej firma tylko dwukrotnie zbierała finansowanie pozyskując od inwestorów najpierw 2 mln EUR, a potem 3 mln USD, przez transakcją z funduszem większość udziałów spółki była w rękach właścicieli i do dziś pozostają oni jej istotnymi akcjonariuszami mniejszościowymi. Czekali na to długo, mając na uwadze, że przed założeniem Displate upadło ok. 10 startupów, które założyli. Nowa firma nie powstałaby, gdyby jeden ze współzałożycieli spółki nie przyniósł na spotkanie metalowego plakatu ze swojej manufaktury. Razem szybko doszli do wniosku, że na ich bazie mogą stworzyć marketplace pozyskując artystów, którzy będą chcieli nadrukowywać swoje prace na blachy i sprzedawać je za pośrednictwem platformy. Kluczem do sukcesu miała być tylko angielska wersja językowa serwisu, jeden produkt w ofercie i działalność globalna. I tak też się stało. Startup wystartował w 2013 r. w wersji angielskiej tylko z metalowymi plakatami w ofercie, a prawie całość przychodów zaczęła pochodzić spoza Polski.
Pierwszych artystów pozyskali dzięki ogłoszeniu o pracę w „New York Timesie”. Zgłosiło się kilkudziesięciu grafików, którzy wgrali ok. 400 dizajnów na platformę, stając się przy okazji jej testerami, a potem klientami firmy. Najlepsi z nich ze sprzedaży swoich prac przez Displate wyciągnęli nawet kilkadziesiąt tysięcy USD. Potem zaczęły się starania o licencje wielkich korporacji rozrywkowych, z których udało im się pozyskać takie firmy jak Marvel, DC Comics, Disney czy Blizzard.
Nieustępliwość przydała się podczas starań o kupujących, kiedy to skupili się na marketingu z użyciem Facebooka, bo efekty przyszły dopiero po roku. Używając zdjęcia pomarańczowej kanapy, na którą rotowało pięć plakatów, w trzy lata udało się wygenerować 118 mln wyświetleń. Efekty? 7 mln sprzedanych produktów, udekorowanie 2,5 mln domów, współpraca z 41 tys. artystów oraz posiadanie licencji 175 firm. W 2021 r., już po pozyskaniu inwestora większościowego, firma wypracowała ok. 529 mln zł przychodu i niemal 100 mln zł zysku operacyjnego. Szefem firmy jest Marek Godala, były szef marketingu, chociaż założyciele spółki nadal jej doradzają.